Istnieją dowody, że brak opieki matczynej czasami nawet osłabia dziecko fizycznie i opóźnia jego rozwój. Chociaż dziecko je, nie przybywa mu na wadze, wydaje się apatyczne i ospałe. Stan ten znany jest jako choroba sieroca. W tych przypadkach niektóre szpitale zalecają, aby więcej zajmowano się i opiekowano dzieckiem, co często przynosi zbawienne rezultaty.
Po przekroczeniu wieku niemowlęcego dziecko może .wykazywać objawy opóźnienia w rozwoju, jeśli rodzice traktują je bez uczucia Ilustrację tego faktu stanowi opisany poniżej przypadek, w którym zapewnienie dziecku uczucia okazało się środkiem uzdrawiającym.
Jurka przyniosła matka do kliniki dziecięcej w pewnym amerykańskim mieście, gdy miał dwa i pół roku, ponieważ nie potrafił mówić, nie potrafił zrozumieć prostych poleceń, nie zwracał uwagi na ludzi i nie miał wyrobionych żadnych nawyków czystości. Mówił jedynie „ga-ga” dla wyrażenia przyjemności. Jego matka sądziła, że jest beznadziejnie opóźniony w rozwoju umysłowym i przypuszczała, że trzeba będzie umieścić go w zakładzie dla dzieci niedorozwiniętych.
Jurek był dzieckiem nieoczekiwanym i niepożądanym. Tryb życia rodziny opierał się na planie, który nie przewidywał jeszcze jednego dziecka, a przyjście na świat Jurka kolidowało z karierą jego matki Po urodzeniu Jurka kontynuowała ona swą pracę w niepełnym wymiarze godzin. Syna karmiła z butelki, ponieważ myśl o karmieniu piersią była dla niej odrażająca. Zajmowała się nim z poczucia obowiązku przy pomocy dochodzącej piastunki, ale czuła do niego stałą urazę, ponieważ krępował jej swobodę. Sądziła wprawdzie, że Jurkowi zapewnia należytą opiekę i dopiero później zdała sobie sprawę, jak bardzo jej społeczne i zawodowe zainteresowania oddaliły ją od niego.
Gdy psycholog w klinice próbowała zbadać Jurka testem inteligencji, uderzyła ją negatywna reakcja dziecka na najlżejszy gest czy polecenie. Gdy poleciła mu przynieść krzesło, odwrócił je do ściany Gdy zmuszano go, by ustąpił choć trochę, rzucał się na podłogę i ciskał na wszystkie strony tym, co tylko miał pod ręką. Jego negaty- wizm i przekora ujawniły się zarówno w ogólnym zachowaniu, jak i w badaniu testowym. Psycholog czuła, że dziecko lepiej rozumiało, czego się od niego oczekuje, niż na to wskazywały wyniki. Nie dała więc wiary rezultatom badań testowych i napisała w protokole, że Jurek może wcale nie być tak tępy, jakby to mogło się wydawać Zdecydowała, że zamiast kierować dziecko do zakładu, trzeba raczej spróbować środków zaradczych.
Wczesne konsekwencje braku poczucia bezpieczeństwa w niemowlęctwie cz. II
Poproszono babkę Jurka, osobę o gorącym sercu i naprawdę interesującą się dziećmi, by podjęła się nad nim opieki. Zamieszkała ona razem z Jurkiem w domu jego rodziców. Przez trzy miesiące poświęcała się wyłącznie jemu, po czym ponownie zbadano dziecko w klinice. Wyciąg z opowiadania matki obrazuje postępy poczynione przez Jurka:
„Nocne moczenie się ustąpiło praktycznie mniej więcej po dwóch tygodniach od objęcia opieki przez babkę. Jurek obecnie bawi się z innymi dziećmi i odnosi się przyjaźnie do obcych. Bierze udział w zabawach piłką i zachwyca się grą w chowanego. Potrafi budować wysokie wieże z klocków, łapie kółka na kijek. bazgrze ołówkiem, sznuruje buciki i rozumie proste polecenia. Używa słów takich jak „haj”, „baj-baj” i „mama”. Okazuje uczucia nie tylko w stosunku do babki, lecz także do swego brata, a czasami do mnie”3.
Wyniki testowe (oprócz testów mowy) wskazywały, że Jurek znajdował się na normalnym poziomie rozwoju dla jego wieku. Granice tolerancji u dziecka mogą zależeć od tego, do czego się ono przyzwyczaiło. Wykazały to badania nad wychowaniem dzieci albańskich, które przez pierwszy rok życia były przywiązywane do drewnianej kołyski umieszczanej zgodnie ze zwyczajem w najciemniejszym kącie pokoju. Na głowę często narzucano im kawał płótna, aby nie dopuścić światła. Pomimo tego, że początkowo wykazywały one pewien brak koordynacji mięśniowej, nadrabiały straty i w standaryzowanych testach uzyskiwały równie dobre wyniki, co dzieci wiedeńskie (Danzinger i Franki, 1934). Zapewne sedno sprawy leży w tym, że te albańskie niemowlęta nigdy nie zaznały jakiegoś innego sposobu traktowania, tak że w znaczeniu psychologicznym nie były one pozbawione poczucia bezpieczeństwa. „Niańczono” je bardzo mało, lecz nie odczuwały braku niańczenia.
W innych badaniach nad sposobami obchodzenia się z dziećmi wykazano doniosłość przyzwyczajenia do określonego sposobu traktowania. Okazało się, że niemowlęta Indian ze szczepów Navaho i Hopi, przyzwyczajone do swoich desek-kołysek, płakały, gdy je z nich zdejmowano. Z drugiej strony, matka ze szczepu Hopi musiała zrezygnować z prób umieszczenia w kołysce swej córki, która była wychowywana na swobodzie przez pierwszych pięć miesięcy, gdyż dziecko niezwykle energicznie opierało się temu (Dennis, 1940). Jest zatem rzeczą oczywistą, że to, co jest przykre dla jednego dziecka, może nie być przykre dla innego: reakcja dziecka zależy od jego uprzednich doświadczeń.
Leave a reply