W początkach lat czterdziestych zaczęto przechodzić od sztywnego trzymania się rozkładu karmienia do karmienia dziecka wtedy, gdy tego się samo domaga, tzn. w rytmie narzuconym przez dziecko. Zgodnie z tą metodą, gdy tylko dziecko płakało, piastunka podnosiła je, klepała dla usunięcia gazów, zmieniała pieluszkę i ponownie umieszczała w łóżeczku. Jeśli dziecko nie przestawało płakać, piastunka karmiła je. W pewnym eksperymencie, w którym zastosowano tę metodę, wprowadzono tylko takie ograniczenie, że nie można było karmić częściej niż co godzinę (D. P. Marquis, 1941). Na podstawie tego badania można uważać, że naturalny rytm karmienia zdaje się być nieco zmienny, przerwy między karmieniami wynoszą zwykle trzy godziny lub więcej, lecz w pierwszym tygodniu po urodzeniu rzadko sięgają czterech godzin. Nawet w tych pierwszych dniach przerwa między karmieniami była dłuższa w nocy (3,6 godziny) niż w ciągu dnia (2,9 godziny). Gdy niemowlę rośnie, optymalny rozkład ulega pewnym wahaniom.